praca nad głosem

Dobry głos. Czyli jaki?

Zastanawiałeś się kiedyś, jaki głos mają osoby, z którymi lubisz rozmawiać? A jakie określenia przychodzą Ci na myśl, gdy wspominasz tych, których brzmienie Cię irytuje? O gustach, jak wiadomo, się nie dyskutuje. Każdemu może się podobać co innego, ale są pewne wspólne cechy, które sprawiają, że czyjeś brzmienie jest dla nas przyjemne lub nie.

Zdecydowanie lepiej słucha się niskich głosów, zarówno męskich, jak i kobiecych. Nie znaczy to, że posiadacze lub posiadaczki wyższych głosów nie mają szans na dobrą komunikację, oczywiście. Bardzo rzadko zdarza się, bym słyszała kogoś o bardzo wysokim głosie. Za to dość często zauważam, że ze względu na nieprawidłowe nawyki, związane z tworzeniem głosu, ktoś posługuje się na co dzień  głosem zdecydowanie wyższym niż by mógł. Czasem wręcz  głosem poza najwygodniejszym i najlepiej brzmiącym dla danej osoby pasmem częstotliwości, czyli tzw. średnicą głosu.

Przyczyny bywają różne – najczęściej nieprawidłowy oddech, nadmierne napinanie mięśni gardła, krtani, zdenerwowanie, inne silne emocje. Jeśli wyeliminujemy te czynniki,  od razu brzmimy niżej.  I to dość dobrze tłumaczy, dlaczego wyżej cenimy głosy niskie. Nie słychać w nich napięcia. Kojarzą się ze spokojem, pewnością, wiarygodnością. W przeciwieństwie do głosów wysokich, które sugerują nerwowość, irytację i z tego powodu również słuchaczy wprowadzają w stan napięcia, dyskomfortu.

Nie wystarczy jednak sztucznie obniżyć głos, by nagle stać się w oczach (czy też uszach)  słuchaczy osobą wiarygodną. Ważne jest jeszcze, by było to naturalne brzmienie. Głos bezlitośnie obnaża każdy fałsz i nawet jeśli słuchacz na poziomie świadomym nie potrafi określić, co go zniechęca lub wprowadza w stan niepokoju, doskonale „podskórnie” ten fałsz wyczuwa. W rozmowie nie przekona go choćby najniższy, lecz sztucznie obniżany, wystudiowany głos. Może docenić walory estetyczne takiego brzmienia, lecz za tym głosem nie pójdzie.

Wysokość to nie wszystko. Liczy się jeszcze barwa.

Głosy wysokie często brzmią irytująco również z tego powodu, że bywają piskliwe, płaskie, mają „dziecięce”, niedojrzałe brzmienie. O ile jest to naturalne w przypadku dzieci i bardzo młodych osób, u dorosłych razi, przywodzi skojarzenia z niedojrzałością i brakiem kompetencji. Ale uwaga! Głosy niskie również mogą irytować, na przykład gdy brzmią mocno gardłowo lub gdy nie ma w nich zupełnie energii. Gardłowe tony  zwykle są kojarzone z agresją, narzucaniem nam cudzej woli, rozkazem. Zdecydowanie lepiej przyjęty zostanie głos niski, głęboki lecz ciepły, rezonujący nie tylko w gardle i klatce piersiowej, ale także subtelnie w głowie, dzięki czemu zyska też większą energię i nośność.  

Poza wysokością i barwą głosu, istotna jest także jego siła. W normalnym, codziennym kontakcie powinno być to umiarkowane natężenie głosu. Osoby, które mówią zbyt głośno, sprawiają wrażenie ekspansywnych, dominujących. Jeśli w dodatku głos tworzą siłowo, a nie swobodnie, mogą być postrzegane jako agresywne.  Gdy  z kolei mówimy zbyt cicho, możemy zostać odebrani jako nieśmiali, niepewni, wycofani, niedostatecznie zaangażowani w konwersację albo wręcz smutni, przygaszeni.

Co jeszcze w naszym brzmieniu może zachęcić bądź zniechęcić rozmówcę?

Dykcja. Z pewnością nie jeden raz  zdarzyło Ci się  okrutnie zmęczyć rozmową z osobą, która mówiła prawie nie otwierając ust, nie poruszając wargami,  „zjadała” poszczególne głoski lub wręcz całe końcówki wyrazów, skracała je. Nie lubimy słuchać osób mówiących niewyraźnie z prostej przyczyny – jest to dla nas trudne i męczące. Łatwiej nam przyjąć przekaz podany w takiej formie, że nie musimy się wysilać, by zrozumieć. O wątpliwych walorach estetycznych takiej niedoskonałej pod względem artykulacyjnym i dykcyjnym wypowiedzi już nawet nie wspominam… Jeśli po raz kolejny zdarzy Ci się rozmawiać z kimś, kto mówi niewyraźnie, zastanów się, z jakimi cechami charakteru kojarzysz tę niechlujność w sposobie mówienia. Gwarantuję, że nie niesie ona ze sobą dobrych skojarzeń.

Podobnie sprawa ma się  z tempem wypowiedzi. Jeśli jest zbyt szybkie, po chwili  wysiłku i dużej koncentracji  by nadążyć, wyłączymy się. Zresztą niechlujna dykcja i szybkie tempo przeważnie idą w parze. I niestety kojarzą się z nerwowością i brakiem poukładania. Zbyt wolne tempo z kolei nuży, więc słuchacze po chwili „odpływają” w otchłań własnych myśli. Warto więc zachować umiar i mówić w takim tempie, za którym słuchaczom łatwo nadążyć, ale które ich nie znudzi. Dobrze jest zwalniać w bardziej istotnych częściach wypowiedzi, w mniej istotnych – nieco przyspieszyć.  Takie naturalne zmiany tempa  służą też podkreślaniu tego, co najważniejsze w naszej wypowiedzi. A to kolejny atut w rozmowie.

Zarówno zbyt szybkie,  jak i zbyt wolne tempo mowy może być przyczyną kolejnej bariery w odbiorze – monotonii. Żeby Twój przekaz trafił do odbiorcy, powinien być interesujący pod względem intonacyjnym. I nie mam tu na myśli różnych wydumanych figur intonacyjnych rodem z sensacyjnych newsów,  czy też skoków głosowych przywodzących na myśl opowiadanie bajek lub, co też dość częste i nieprawidłowe, upartego akcentowania każdego wyrazu, najczęściej jeszcze na pierwszej sylabie. Są zasady intonacyjne, których należy się trzymać, nie udziwniać, nie komplikować, ale też nie „przelatywać” przez tekst bez tchu, pauzy i jakiejkolwiek zmiany wysokości głosu.

Wszystkie te elementy  (wysokość głosu, barwa, melodyjność, dynamika, wyrazistość, akcent, intonacja) mają wpływ nie tylko na jakość naszej komunikacji, ale również na to, jak jesteśmy w ogóle postrzegani, czyli krótko mówiąc, budują nasz wizerunek. Warto się nad nimi zastanowić i poprawić, jeśli jest taka potrzeba.

Jeśli chcesz zadbać o swoje brzmienie zapraszam do wspólnych zajęć. Możesz je zarezerwować TUTAJ.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *