ćwiczenia dykcji, dykcja, praca nad głosem, problemy z głosem, trema

Jak radzić sobie z objawami tremy w głosie, czyli 3 kroki do panowania nad głosem w stresującej sytuacji – DYKCJA

W poprzednich wpisach o tremie przekonywałam, że aby ograniczyć jej wpływ na  nasze brzmienie, powinniśmy nauczyć się oddychać przeponowo (TUTAJ) i dbać o rozluźnienie ciała (TUTAJ).

Przypominam, że oddech przeponowy i właściwe gospodarowanie oddechem podczas mówienia powinny być automatyczne, nie mogą wymagać naszej uwagi, gdy mówimy.  Podobnie sprawa ma się z  rozluźnieniem ciała. Tylko z rozluźnionego ciała wydobędziesz swobodny, ładny,  dźwięczny i pełen ekspresji głos. Dbając o to rozluźnienie na co dzień, zwiększasz swoje szanse na to, że gdy dopadnie Cię trema, twoje ciało nadal zachowa przynajmniej część ze swojego zwykłego luzu i Twój głos nie straci nagle dźwięczności i siły, ani też nie wejdzie w irytująco wysokie tony.

Dziś chcę wspomnieć o tym, co jeszcze możesz zrobić, by zadbać o swoje brzmienie w trudnej, stresującej sytuacji. I tak jak w przypadku poprzednich wskazówek, nie będzie to błyskawicznie działający trick, lecz coś, o czym warto pamiętać każdego dnia, niezależnie od tego, czy prowadzimy tylko towarzyskie rozmowy, czy też prezentujemy  niezwykle ważny projekt, od którego zależy nasza zawodowa przyszłość, a może nawet i los naszego zespołu.

Moja dzisiejsza wskazówka, czyli KROK 3. zbliżający Cię do panowania nad głosem, to: Dbaj o dobrą dykcję! 

Krótko mówiąc, dbaj, by mówić wyraźnie. Ale uwaga… znowu to powtórzę. Nie tylko wtedy, gdy zależy Ci, by dobrze wypaść w jakiejś szczególnie ważnej rozmowie. Zawsze! W każdej codziennej sytuacji.

Co właściwie oznacza „dobra dykcja”?

Na dobrą dykcję składa się nie tylko prawidłowe i wyraźne wypowiadanie poszczególnych spółgłosek (zarówno tych trudnych, jak r, sz, ż, cz, dż, jak też łatwiejszych, jak np. ł, t, n), ale też (a może nawet przede wszystkim) wyraźne wypowiadanie samogłosek. Podkreślam to, bo samogłosek na ogół nie doceniamy, skracamy je, wymawiamy je niedbale, nie otwierając wystarczająco ust i nie zachowując charakterystycznego dla każdej z nich układu warg.

Prawidłowe wypowiadanie poszczególnych głosek to jednak wciąż za mało, by zapewnić sobie dobrą dykcję. Trzeba jeszcze bez trudu te głoski łączyć i sprawnie, wyraźnie wypowiadać w ciągu mownym, czyli w każdej wypowiedzi, gdzie głoski pojawiają się jedna po drugiej w przeróżnych kombinacjach i trudnych połączeniach, gdzie nie da się uniknąć wpływu wymowy jednej głoski na brzmienie drugiej.  O dobrej dykcji możemy powiedziec dopiero wtedy, gdy jesteśmy w stanie mówić bardzo wyraźnie nawet wówczas, gdy się specjalnie nie staramy, na przykład podczas ożywionej, emocjonującej dyskusji, gdy w nerwach lub ekscytacji przyspieszamy i nie mamy już szansy kontrolować, czy mówimy wyraźnie, czy nie.

Podobnie jest, gdy się zestresujesz np. podczas ważnego wystąpienia. Czy możesz wtedy myśleć o dykcji?  Odpowiedź jest oczywista: NIE. Wtedy jesteś zajęty czymś zupełnie innym – przekazaniem komunikatu w jak najlepszy, najbardziej przystępny, zrozumiały  i angażujący uwagę słuchaczy sposób. Na Twój przekaz wpłynie oczywiście również to, czy mówisz wyraźnie. To chyba dość oczywista sprawa. Oczywista, ale nie tak prosta, jeśli wypowiadamy się w silnym stresie. Co bowiem dzieje się wtedy z Twoim aparatem artykulacyjnym? Jeśli czytałeś poprzednie wpisy, to z pewnością pamiętasz: mięśnie w stresie się kurczą i napinają. A przecież w wypowiadanie każdej głoski jest zaangażowane aż tyle mięśni! Co dopiero, jeśli trzeba płynnie i w szybkim tempie przejść zgrabnie z jednej głoski do drugiej, czy wymówić trudną zbitkę głosek, których to zbitek w języku polskim mamy mnóstwo. Twój napięty język, napięte wargi, zaciśnięta ze zdenerwowania żuchwa zdecydowanie Ci tego nie ułatwią.

Ale dość już straszenia. Jeśli kiedykolwiek poczułeś podczas ważnej rozmowy suchość w ustach oraz doświadczyłeś wrażenia, że „język kołkiem staje”, to doskonale wiesz, o czym mówię.

Jak temu zaradzić? Odpowiedź jest prosta i pojawiła się już wcześniej w tym tekście.

NA CO DZIEŃ MÓWIĆ TAK WYRAŹNIE, ŻEBY NAPIĘCIE, WYNIKAJĄCE Z TREMY CZY INNEGO RODZAJU ZDENERWOANIA, NIE POGORSZYŁO ZNACZĄCO TWOJEJ DYKCJI.

Jak do tego dojść?

Proponuję taki plan:

  1. Ćwicz swój język i wargi, wykonując proste ćwiczenia takie jak np.:

    – unoszenie czubka języka do górnej wargi, a nastepnie opuszczanie go w kierunku dolnej wargi,
    – „liczenie zębów” czubkiem języka, czyli przesuwanie uniesionego języka tak, żeby jego czubek dotknął kolejno każdego z Twoich górnych zębów,
    – wypychanie czubkiem języka jednego i drugiego policzka,
    – nadymanie policzków i przez chwilę trwanie w tej pozycji tak, by poczuć, jak napinają się wargi,
    – cmokanie, parskanie itp.

    Możesz z tego zrobić swój poranny rytuał albo na przykład zagospodarować w ten sposób czas, który spędzasz w korkach jadąc samochodem. Pomyśl też, że możesz w ten sposób dostaczyć nieco radości kierowcom tkwiących w korku na sąsiednim pasie, gdy nagle zobaczą ten pokaz dziwnych min 😉

  2. Dużo czytaj na głos, przesadnie przy tym otwierając buzię i przedłużając samogłoski.

    Pamiętaj jednak, że ta przesada dotyczy wyłącznie ćwiczeń. Podczas rozmów i wystąpień samogłoski mają być otwarte, ruchy artykulacyjne wyraźne, ale Twój rozmówca nie może się czuć jakbyś mówił do niego „dużymi literami” albo jakbyś oczekiwał, że będzie czytał z Twoich ust.

  3. Zwracaj uwagę na wyraźne wymawianie końcówek wyrazów, nie skracaj głosek, nie pomijaj, nie upodabniaj, nie upraszczaj grup spółgłoskowych.
  4. Ćwicz od czasu do czasu tzw. łamańce językowe, wypowiadając je najpierw powoli i z przesadą, potem coraz bardziej naturalnie, a w końcu szybko, ale wciąż bardzo wyraźnie.
  5. Na co dzień staraj się panować nad tempem wypowiedzi. Przyspieszanie zawsze pogarsza dykcję.
  6. Nie zaniedbuj wyraźnej wymowy i dykcji w żadnej sytuacji, nawet w luźnej, niezobowiązującej wymowie. Chodzi przecież o wyrobienie dobrych nawyków, ktore niezwykle ułatwią Ci życie i dodadzą pewności w sytuacjach, w których ta pewność jest kluczowa.
  7.  Rozgrzewaj aparat artykulacyjny przed ważnymi rozmowami i wystąpieniami.

     

Na koniec jeszcze jedna rada. Z pewnością ją już słyszałeś, na przykład w szkole, a może od babci, mamy lub innej życzliwej Ci osoby. Zaryzykuję, że choć ją słyszałeś, to jednak nie potraktowałeś poważnie. Ba! Mogła Cię wręcz oburzyć. Nawet jeśli tak, to  i ja ją powtórzę.

Podczas mowienia otwieraj buzię!  To pamaga 😉

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *