Głos w Biznesie, praca nad głosem

Czy kobietom jest trudniej w wystąpieniach?

„Czy wg Twojego doświadczenia kobietom jest trudniej niż mężczyznom w komunikacji, wystąpieniach, nagraniach, spotkaniach biznesowych jeśli chodzi o głos, mówienie, dotarcie do odbiorców?” –  to pytanie, które zadał mi w zeszłym tygodniu Krzysztof Jakubowski , który podobnie jak ja, zawodowo zajmuje się głosem.

I to pytanie skłoniło mnie nie tylko do głębszej refleksji, ale także do dość wnikliwej analizy,  czy rzeczywiście dostrzegam  jakieś różnice w pracy nad głosem kobiet i mężczyzn.  A jeśli tak, to jakie to różnice i czy ich istnienie może poprzeć tezę, że kobietom jest trudniej .

W tym tekście chcę się podzielić moimi spostrzeżeniami. Dla mnie to temat niezwykle ciekawy. Mam nadzieję, że ciekawy okaże się także dla moich czytelników.

Chcę jasno zaznaczyć, że  prezentuję tu wyłącznie moje obserwacje, spostrzeżenia, doświadczenia. I mam świadomość, że spostrzeżenia innych trenerów mogą się znacznie różnić. Każdy specjalista od głosu ma przecież inny styl pracy, inną osobowość, inne kompetencje, inaczej komunikuje swoją markę i przedstawia swoje usługi. Być może nawet adresuje je do innych osób. A co za tym idzie, innych klientów „przyciąga”.

Trudno mi też oczywiście zachować obiektywizm w tej obserwacji. Prawdopodobnie najlepiej  zpamiętałam właśnie te spostrzeżenia, które wywołały we mnie największe emocje, bo np. mocno rezonowały z moimi osobistymi przeżyciami. Zdaję sobie z tego sprawę. I ta świadomość m.in powstrzymuje mnie przed wyrażeniem jednoznacznej i kategorycznej opinii w kwestii tego, czy kobietom jest trudniej wykorzystywać głos w wystąpieniach, nagraniach, spotkaniach itp.

Żeby jak najpełniej i najbardziej rzetelnie odpowiedzieć na pytanie Krzysztofa:

  1. Porówałam liczbę kobiet i mężczyzn, którzy korzystają z mojej pomocy (wzięłam pod uwagę przede wszystkim zajęcia indywidualne stacjonarne, bo podczas takich zajęć najlepiej poznaję osoby, z którymi ćwiczę).
  2. Zestawiłam powody, które kobiety wskazują jako bezpośrednią motywację, bodziec do podjęcia pracy nad głosem i mową z tymi, które najczęściej wskazują mężczyźni.
  3. Porównałam przebieg zajęć z kobietami i z mężczyznami (zaangażowanie w ćwiczenia,  czas, po którym pojawiają się pożądane efekty, reakcję samych zainteresowanych na pojawiające się zmiany w brzmieniu).
  4. Porównałam gotowość do wykorzystywania nowego brzmienia w życiu codziennym (co z kolei często wiąże się z reakcją otoczenia na zmiany w głosie, które pojawiają się wraz z postępami w ćwiczeniach).
  5. Uwzględniłam informacje, jakie w toku naszej pracy docierają do mnie na temat ewentualnych zmian w życiu zawodowym i osobistym, a które to zmiany sami zainteresowani wiązali z poprawą swojego brzmienia lub wręcz jej przypisywali.

W dzisiejszym wpisie odniosę się do dwóch pierwszych punktów, w kolejnym omówię pozostałe.

A zatem do dzieła!

Kto korzysta z moich zajęć częściej: kobiety czy mężczyźni?

Sprawdziłam ostatni rok. I okazuje się, że nie ma istotnej różnicy.  W moich zajęciach udział bierze prawie tyle samo kobiet, co mężczyzn.

Jaka jest motywacja do podjęcia pracy nad głosem i mową?

I tu już daje się zauważyć pewne różnice 😉

Zacznę od panów.

Najczęściej słyszę, że to potrzeba doskonalenia, poszerzenia swoich możliwości, zapewnienia sobie większego komfortu psychicznego w pracy, podczas wystąpień, nagrań itp. Mężczyźni ci mają zwykle świadomość, że brzmienie jest ważnym elementem, budującym wizerunek, i chcą ten wizerunek również przy użyciu tego ważnego narzędzia bardzo świadomie w biznesie kształtować.

Rzadziej  jako bodziec do pracy nad głosem wskazują  problemy z głosem takie jak szybka męczliwość narządu głosu, nadwyrężanie, wyraźnie odczuwalny fizyczny dyskomfort podczas mówienia.  Ten problem dotyczy zwłaszcza tych osób, które dużo szkolą, uczą i występują .

Mniej więcej tak samo często słyszę, że panowie chcą pracować nad tym, żeby mówić wyraźniej i wolniej, bo uważają, że właśnie w pracy to wyraźniejsze i wolniejsze mówienie byłoby czymś, co działałoby na ich korzyść.  Natomiast ze swojego głosu jako takiego są dość zadowoleni.

Zdarza się też czasem, że zapisują się na zajęcia mężczyźni, którzy są nie do końca zadowoleni z barwy swojego głosu. Chcą, żeby był głębszy, dźwięczniejszy, bo taki głos im się bardziej podoba.  I chcą robić ogólnie lepsze wrażenie. W każdej sytuacji, nie tylko zawodowej.

Kilka razy do roku zdarza mi się też, że podczas pierwszych zajęć słyszę, że pan, który przyszedł, nie ma żadnych konkretnych potrzeb, ale chciałby sprawdzić,  czy można coś poprawić. Niektórzy wręcz deklarują, że przychodzą z ciekawości.

Każda motywacja do rozpoczęcia pracy nad głosem i mową jest dobra, jeśli daje osobie ćwiczącej poprawę, przyjemność, satysfakcję  🙂

Chętnie podsumowałabym te wyżej wymienione motywy jako związane z osobistą potrzebą doskonalenia kompetencji komunikacyjnych, czy też działanie nastawione na zwiększenie swojego komfortu i swobody. Głos (czy nawet szerzej – brzmienie ) jest postrzegany jako ważny element, ale nie wydaje się tym osobom czynnikiem krytycznym, od którego zależy ich zawodowa przyszłość.

Z całego okresu swojej działalności  pamiętam ledwie kilku mężczyzn, którzy podczas pierwszego spotkania wspomnieli, że złe brzmienie odbiera im szanse na znalezienie dobrej pracy lub awans. Z tego co pamiętam, dwóm panom zasugerowano  podjęcie pracy nad głosem podczas rozmowy rekrutacyjnej, pozostali sami dostrzegli w swoim głosie jedną z przyczyn niepowodzeń zawodowych lub też namówiła ich na tę pracę bliska osoba.

A z jakich powodów przychodzą do mnie kobiety?

Okazuje się, że powody bywają podobne, ale zupełnie inaczej kształtują się proporcje.

Z ciekawości, czy można coś poprawić? Może trafia do mnie jedna pani rocznie.

Z powodów, które określiłabym jako potrzebę doskonalenia, zwiększania swobody, komfortu, podnoszenia kompetencji i  zwiększenia możliwości świadomego kształtowania swojego wizerunku, trafia do mnie już nieco większa liczba pań. Część z nich traktuje pracę nad głosem jako jeden z elementów tzw. rozwoju osobistego.

Z powodów związanych z fizycznym dyskomfortem podczas mówienia – nadwyrężaniem narządu głosu, szybkim zmęczeniem, chrypką itp.  –  podobna liczba.

Największą grupę stanowią natomiast Panie, które są bardzo niezadowolone ze swojego brzmienia, bo…  mówią bardzo cicho, nie potrafią wzmacniać głosu, nie podoba im się barwa głosu lub wysokość, w ich głosie są obecne jakieś skrzeczące, drżące lub napięte tony, których nawet nie potrafią do końca zidentyfikować i określić, ale je słyszą i nie akceptują.  Znamienne, że mimo iż nie potrafią dokładnie nazwać tego, co im się w głosie nie podoba, to najczęściej doskonale wiedzą, jak na to brzmienie reaguje ich otoczenie, jakie to ma skutki dla ich kariery, pracy, realizacji celów.

Sporą grupę stanowią panie, które mają poczucie, że nie panują nad swoim głosem w sytuacjach stresujących. Tracą wtedy kontrolę nad głosem, nie panują nad wysokością,  siłą, trudno opanować drżenie głosu, załamywanie itp.

Dla tych wszystkich pań, które nie są zadowolone ze swojego brzmienia, nie jest to wyłącznie problem estetyczny. Najczęściej uważają, że gorsze brzmienie jest dużą przeszkodą w tym, żeby były traktowane tak, jak by sobie tego życzyły, żeby były doceniane i zauważone.

Pozwolę sobie przytoczyć niektóre z zapamiętanych w ostatnim czasie powodów.

Mam poczucie, że mówię w taki sposób, że nikt mnie nie słucha. Trajkoczę, mówię szybko, wysokim głosem. A ja bym chciała brzmieć dostojnie i tak, żeby moi współpracownicy zwracali uwagę na moje słowa.

Mówię bardzo cicho i niepewnie.  To mi przeszkadza w pracy.

Mówię jak dziecko. Nikt mnie przez to nie traktuje poważnie.

Mam wrażenie, że ciągle krzyczę. Zauważyłam, że gdy zaczynam mówić, ludzie się ode mnie odsuwają. Nie chcę, żeby tak było.

Dość często bodźcem do podjęcia działania w kierunku poprawy głosu są nieprzychylne uwagi ze strony osób bliskich, współpracowników, a nawet pracodawców.  Znowu przytoczę wypowiedzi moich klientek z ostatnich miesięcy.

Często słyszę, że mam bardzo charakterystyczny głos. Tak mówią mi ludzie delikatni i mili, bo ostatnio usłyszałam też, że ten głos jest nieprzyjemny, irytujący, skrzeczący. I  wręcz zasugerowano mi, żeby coś z tym zrobić. Ja tego nie słyszę, ale jeśli inni tak mnie słyszą, to postanowiłam zająć się swoim głosem.

Ciągle słyszę, że krzyczę, mówię jakbym była zdenerwowana i miała do ludzi pretensje. Mówią mi o tym w pracy, w domu, znajomi, więc chyba coś w tym jest.

O wiele częściej niż w grupie mężczyzn, obserwuję, że główną motywacją do podjęcia pracy nad głosem jest obawa, że przez nieodpowiednie brzmienie nie będą miały szansy na lepszą pracę, awans, rozwój zawodowy. W przypadku panów mówiłam o kilku takich klientach w ciągu kilkunastu lat mojej pracy. W przypadku pań to zwykle kilka osób w ciągu półrocza.

Dużym smutkiem napawa wspomnienie  jednej z rozmów z młodą kobietą, która przychodziła do mnie na zajęcia jakiś czas temu. Według jej słów starała się bezskutecznie o awans, do którego miała wszelkie kompetencje. Jej drżący, wysoki i słaby głos nie dawał jej jednak szansy na to, by udowodnić, że ma w sobie dość zdecydowania, by zarządzać dużym zespołem.

Jeśli miałabym zatem podsumować, czym kierują się kobiety, decydując się na pracę nad swoim głosem, to wskazałbym, że zdecydowanie częściej niż u mężczyzn jest to duże niezadowolenie z własnego brzmienia i przekonanie, że to mocno niedoskonałe brzmienie nie tylko nie bedzie wspierać ich dalszego rozwoju zawodowego, ale nawet może mieć taki skutek, że ten rozwój znacznie utrudni lub wręcz uniemożliwi. 

Kolejna istotna różnica to bardzo krytyczne podejście do własnego głosu, często pogłębiane przez nieprzychylne opinie innych osób. Nie wiem, czy to jest tak, że kobiety, z którymi pracuję, częściej dostają takie informacje zwrotne, czy może przywiązują do nich po prostu większą wagę, bardziej się nimi przejmują? Nie jestem  w stanie odpowiedzieć na to pytanie.

 

c.d.n.

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *