Bez kategorii, ekspresja w głosie, emisja głosu, płynność mówienia, praca nad głosem, tempo wypowiedzi

5 powodów, żeby mówić wolniej

Właściwe tempo wypowiedzi to kwestia niezwykle ważna, jeśli chcemy trafiać do rozmówców.

Dobrze jest mówić w tempie umiarkowanym, dzięki któremu słuchaczom łatwo jest usłyszeć, przetworzyć i zapamiętać usłyszaną treść. Dobrze też różnicować tempo – w istotnych fragmentach nieco zwalniać, by podkreślić wagę tego, co właśnie mówimy, a w mniej istotnych przyspieszać.

Tymczasem, zarówno podczas warsztatów grupowych, jak też podczas konsultacji indywidualnych obserwuję, że wiele osób ma z tym naprawdę duży problem.  Najczęściej mówią zbyt szybko.

Część z nich zdaje sobie sprawę z tego nawyku i  próbuje zwalniać. Część w ogóle nie ma świadomości, że mówi za szybko. Inni – nawet jeśli słyszą, że nadmiernie przyspieszają, nie widzą w tym żadnego problemu. Są też tacy, którzy świadomie mówią bardzo szybko, by w ten sposób  oszczędzić czas swoich słuchaczy i nie narazić się na ich zniecierpliwienie. Jeszcze inni natomiast obawiają się, ze stracą energię, dynamikę wypowiedzi, gdy choć trochę zwolnią.

Podczas warsztatów nikogo specjalnie nie przekonuję do zwolnienia tempa. Po prostu w toku pracy i wykonywania kolejnych ćwiczeń, pomagam uczestnikom zauważyć, jak poprawia się ich brzmienie i odbiór, gdy mówią wolniej. I ta wyraźna i błyskawiczna poprawa,  jest dla nich najlepszą motywacją, by zadbać o wolniejsze tempo mówienia na co dzień.

Tutaj jednak zamiast wskazywania korzyści, które płyną z wolniejszego mówienia, pozwolę sobie wspomnieć, jakie mogą być negatywne skutki nadmiernego przyspieszania.

  1. Gdy mówimy zbyt szybko, rozmówcy mogą postrzegać nas jako osoby, które się spieszą, są zdenerwowane,  a może nawet chaotyczne. Pośpiech  i zdenerwowanie, które odczytują  w naszej wypowiedzi, ich samych z kolei wprawia w stan napięcia i dyskomfortu, którego źródła prawdopodobnie sobie nawet nie uświadamiają, ale który to dyskomfoert staje się faktem.Tymczasem nasze szanse na bycie wysłuchanym/wysłuchaną rosną wówczas, gdy słuchacze czują się komfortowo w kontakcie  z nami, a nie gdy są spięci i zdenerwowani.
  2. Gdy mówimy zbyt szybko, przestajemy mówić wyraźnie.Szybkie tempo wypowiedzi powoduje znaczne pogorszenie dykcji. Skracamy samogłoski, urywamy końcówki, upraszczamy  grupy spółgłoskowe, czasem wręcz pomijamy niektóre głoski, a nawet sylaby, zupełnie nie zdając sobie z tego sprawy. Ba! Nasi rozmówcy też nie zawsze muszą to zauważyć, bo ludzki mózg doskonale zna mechanizm dodawania sobie na bieżąco tych dźwięków, których nie usłyszał, a które powinny się pojawić (tzw. rekonstrukcja fonemiczna).  Problem tylko w tym, że takie wsłuchiwanie się i  „zgadywanie”, co właściwie zostało powiedziane , jest bardzo męczące i nadwyręża uwagę słuchaczy, którą prawdopodobnie i nadawcy, i odbiorcy woleliby spożytkować jednak inaczej.
  3. Gdy mówimy zbyt szybko, nasza mowa traci melodię, intonację, akcent.Głos przestanie płynąć, a zaczyna brzmieć jak seria pojedynczych, niepołączonych ze sobą dźwięków i bardziej kojarzy się z trajkotaniem niż z rzeczową, spokojną wypowiedzią na dobrze znany mówcy  temat.  Tymczasem melodia głosu, intonacja, rytm  to elementy przekazu, na który ludzie bardzo silnie reagują. I to już od najmłodszych lat.

    Można więc zaryzykować stwierdzenie, ze nadmiernie przyspieszając i pozbawiając swoją wypowiedź melodii, akcentu,  intonacji, na własne życzenie tracimy tak skuteczne narzędzia komunikacji.

  1. Gdy mówimy zbyt szybko, przestajemy robić pauzy i podkreślać/akcentować najważniejsze  części swoich wypowiedzi, przez co znacznie utrudniamy zrozumienie, przetworzenie, zapamiętanie naszych słów. Słuchacze potrzebują choćby minimalnych pauz, które oddzielą frazy, i pozwolą im „poukładać w głowie””  to, co usłyszeli . Potrzebują też „haczyków na uwagę” w postaci mocniej zaakcentowanych słów czy części zdania.  Trudno to zrealizować, gdy nie panuje się nad szybkością mówienia.
  1. Gdy mówimy zbyt szybko, pogarsza się jakość naszego głosu i szybciej się męczymy.
    Dzieje się tak między innymi dlatego, że trudniej jest wówczas dobrze gospodarować oddechem. Zdarza się, że brakuje nam powietrza, mówimy na tzw. resztkach oddechowych, wypowiadamy zbyt długie fragmenty na jednym oddechu. To zwykle skutkuje utratą swobodnego brzmienia, pogorszeniem barwy, dźwięczności głosu. Bardziej  napinają się też mięśnie biorące udział w fonacji, a to napięcie może z kolei powodować podwyższenie głosu. Sprawia też, że po takiej wypowiedzi odczuwamy większe zmęczenie.

Na koniec pozwolę  sobie przypomnieć, że dobry mówca/mówczyni  to osoba, której słucha się ŁATWO. Bez wysiłku związanego z nadążaniem za treścią, bez nadwyrężania uwagi, żeby zrozumieć słowa,  bez dyskomfortu wynikającego z nieprzyjemnego tonu głosu czy monotonii, bez napięcia, które się rodzi z wyczuwalnego u mówcy/mówczyni pośpiechu.  Niezwykle trudno zapewnić słuchaczom  tę łatwość słuchania, gdy mówimy zbyt szybko.

Zachęcam do zwrócenia uwagi na ten ważny aspekt.

I zapraszam do wspólnych ćwiczeń nad tempem mówienia.

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *